Restauracja Przystań – jedzenie z widokiem na jezioro

Nie zapomnijcie o tym miejscu podróżując po Polsce: położone jest tuż nad brzegiem Jeziora Ukiel, największego jeziora w granicach Olsztyna. Przepiękny widok na wodę koi i uspokaja nie tylko latem – choć wtedy jest najbardziej spektakularny, bo można zjeść tu na tarasie.

Wyobraźcie sobie, że możecie tu się rozsiąść w promieniach zachodzącego słońca, wygrzewając się, czując zapach wody, słysząc szum motorówek lub pluskanie hodowanych tu ryb. Oczywiście o ile przebiją się przez rozmowy ludzi, bo Przystań to niezwykle popularne miejsce nie tylko wśród Olsztynian, ale też dobrze poinformowanych przyjezdnych. Jej usytuowanie – nie tylko w obrębie jednego z szesnastu jezior znajdujących się w obrębie miasta, lecz również obok eleganckiego hotelu ze spa – przyciąga tłumy.

74768_367936866635007_468995491_n

407512_367936743301686_695946140_n

12072730_855864847842204_8495041028495091043_n

Do tego Przystań uważana jest za jedną z najlepszych restauracji w mieście, więc jadąc tam lepiej postarać się o wcześniejszą rezerwację. Nawet w jesienny wtorkowy wieczór jest tu pełno. Goście starają się zająć miejsca jak najbliżej wielkich okien z widokiem na taras i jezioro, w którym odbijają się migoczące światła. Jest przytulnie, domowo, ciepło, trochę jak na łodzi, pachnie też dobrym jedzeniem.

W karcie oczywiście królują ryby – zarówno sushi, jak i te przyrządzane na rozmaite, bardziej „europejskie” sposoby. Znajdziecie tu w nazwach dań również przyprawy z Orientu: szef kuchni nie boi się teriyaki, sezamu, wasabi (łączonego tu z kiwi!) czy curry. W tym ostatnim podawana jest ryba specjalnie hodowana dla tej restauracji – tilapia. Na szczęście, dla wielbicieli lokalnych smaków są też sandacze – z grzybami i w śmietanowym sosie, czy halibut w sosie szafranowym. Lub bardziej śródziemnomorskie polędwiczki z dorsza z siekanymi pistacjami, z rukolowym, robionym na miejscu wybornym pesto.

Jeśli ktoś chce, może też zamówić rybną przystawkę – np. świetne ceviche, czyli surową rybę po peruwiańsku, marynowaną w soku z limonki (mięso wtedy delikatnie się ścina, smakuje inaczej niż pieczone czy smażone!) z papryką, czerwoną cebulą i świeżą, aromatyczną kolendrą. Podają tu też pulchnego tatara z łososia z marynowanymi w occie zielonymi warzywami, carpaccio z ośmiornicy czy w końcu swojskiego, świetnej jakości śledzia…

12074785_856684604426895_7202332755864913115_n

12193839_867160156712673_4734604696596861744_n

12195846_867160160046006_9004498874073519055_n

I to nie koniec rybnych cudów, choć trzeba przyznać, że karta z mięsami czy makaronami – jest równie bogata. Skusiliśmy się na świetne podsmażane pierogi z kaczki na borowikach w śmietanie – trudno o bardziej sycący, polski jesienny smak, chyba, ze zażyczycie sobie sałatę z wędzoną gęsiną… Wielkie wrażenie robią tu desery – szczególnie popisowa beza z kremem na śmietanie i mascarpone, z odświeżającymi owocami. Jest wielka i przepyszna!

Ci szczęśliwcy, którzy nie przyjechali do Przystani samochodem, albo są do niej dowiezieni – mogą skorzystać z jeszcze jednej przyjemności. Do restauracji przylega przeszklony sklepik pełen butelek. W restauracji nie ma formalnej karty win – w zamian za to świetnie znający się na winach manager-pasjonat zaprasza na wizytę w winnym akwarium, gdzie proponuje skosztowanie paru rodzajów i roczników: zwycięzca ląduje w kieliszku na stole, a przy okazji można kupić sobie butelkę do domu. To rozwiązanie podbiło nasze serca – w Przystani poczuliśmy się zaopiekowani i nakarmieni. No i ten widok…

Zdjęcia z: www.facebook.com/Restauracja-Przystań-367451583350202/

— — —

Kochani, jesteśmy obecni również na Instagramie. Warto nas śledzić, aby nie przegapić żadnej nowości na naszej stronie czy informacji o organizowanych przez nas wydarzeniach. Na Facebooku niestety niekiedy wiele umyka, warto więc być z nami i tu:

https://instagram.com/perlage_water/