Zdrowy składnik: owoc granatu
Kojarząca się z niebezpieczeństwem, ale i z ukrytym, wybuchowym potencjałem nazwa kryje genialny owoc: aromatyczny, pełen smaku a do tego niezwykle zdrowy. I jeszcze afrodyzjak! Pamiętacie może mit o Persefonie, która uległa pokusie zjedzenia owocu granatu?
To właśnie nim Hades poczęstował Persefonę wiedząc, że kiedy go zje, zostanie na zawsze w świecie podziemnym. Jako patronkę owocu granatu uznaje się jednak matkę Persefony, rozpaczającą Demeter – ale także Afrodytę, czyli boginię miłości.
I słusznie: sok z granatu jest bogatym źródłem witamin A, C, E i B oraz substancji mineralnych, takich jak wapń, krzem, żelazo, potas i jod. Zawiera również błonnik, kwasy organiczne oraz białko. Zwalcza skutecznie choroby serca, układu krążenia, łagodzi stany zapalne, przeciwdziała powstawaniu nowotworów, ale i dodaje sił witalnych oraz zwiększa ochotę na… seks. Poleca się go szczególnie kobietom i mężczyznom w okresach meno- i andropauzy. Po pierwsze zawiera wiele roślinnych estrogenów, jak np. estron. Po drugie, naukowcy z Uniwersytetu Królowej Małgorzaty w Edynburgu odkryli, że picie szklanki soku z granatów dziennie powoduje wzrost poziomu testosteronu nawet o około 16 do 30 procent, co u kobiet może powodować nie tylko wzrost popędu seksualnego, ale również wzmacnia kości i mięśnie, poprawia nastrój, koi nerwy oraz poprawia pamięć. A u mężczyzn… wiadomo.
O tych właściwościach granatu wie choćby grecka tradycja: po dziś dzień życząc dziś greckim nowożeńcom szczęścia i licznej rodziny, rzuca się im pod nogi granat – owoc miłości i seksualności – by rozgnietli go butem tak, aż pocieknie sok.
Historycy lubią nad granatem się głowić – niektórzy badacze Biblii uważają, to właśnie on był zakazanym owocem w Raju. Badacze Starożytnego Egiptu wiedzą, że Kleopatra traktowała granaty nie tylko jako cudowny składnik kulinarny, ale także prewencję przeciwko starzeniu. To ona zaszczepiła zwyczaj picia soku z granatu – eliksiru zwanego „napojem miłości” w Rzymie. W tym samym czasie w Chinach sok z granatów nazywało się „skoncentrowanym życiem” i piło wedle zaleceń lekarza jako remediom na wszelkie choroby.
Z odkryciami starożytnych zgadzają się współcześni naukowcy i lekarze. Na szczęście wielkie, pękate owoce uznawane za żródło takich dobrodziejstw coraz częściej można spotkać u nas w sklepach. Pojawiły się też w nich niezwykle intensywne w smaku soki – trzeba tylko pamiętać, by kupując je nie pomylić ich z o wiele mniej wartościowym nektarem.
Dobranie się do tego, co w granacie najważniejsze, wcale nie jest jednak proste. Smak granatu pochodzi z soczystej, pełnej kwaskowatego soku osłonki pestek, których w owocu może być nawet osiemset! Jednak żeby się do nich dostać, trzeba przejść przez twardą osłonkę zbierającą nasiona razem oraz białe, często przerośnięte albedo.
W internecie roi się od filmików „jak poradzić sobie z owocem granatu” – sposobów jest co najmniej kilka… Wydobyte mini-owocki wyglądają jak rubinowe łezki. Najprościej dodać je surowe do dania czy sałaty – choćby na wierzch greckiego jogurtu z miodem czy do granoli – pamiętając o tym, że w środku czają się ziarenka.
Inna rzecz o której należy pamiętać, to to, że smak granatów może różnić się w zależności od odmiany i stanu dojrzałości owocu. Możemy trafić na granat delikatny i słodki, ale też bardzo wyraźnie kwaskowaty. Ten drugi będzie idealny do mięs! Zwłaszcza do wieprzowiny, ale też kotlecików jagnięcych czy kaczki. W krajach Bliskiego Wschodu chętnie używa się przetworów z granatu – choćby melasy, która genialnie służy za marynatę do drobiu, ale wzbogaca też smak kuskusu czy kaszy jaglanej.
To jeden z ulubionych składników Yotama Ottolenghiego, który potrafi nim zabejcować nawet warzywa korzeniowe. Najprościej taką melasę połączyć z podprażonymi orzechami – to świetny dodatek do mięs i kasz. Francuzi nie wyobrażają sobie z kolei swojej kuchni bez grenadyny, czyli syropu z soku granatów – najlepszego wymieszanego po prostu z wodą, ale podawanego też w wymyślnych drinkach (lub po prostu z szampanem – pod nazwą kir royal), czy w postaci galaretki. Ormianie granatów używają do produkcji win. W słynnym, kalifornijskim Chez Panisse pestki granatu znajdziecie w rustykalnej szarlotce, a szefowa Jenny McCoy proponuje panna cottę z opiekanymi cząstkami orzecha kokosowego, hibiskusem i … granatem właśnie!
— — —
Kochani, jesteśmy obecni również na Instagramie. Warto nas śledzić, aby nie przegapić żadnej nowości na naszej stronie czy informacji o organizowanych przez nas wydarzeniach. Na Facebooku niestety niekiedy wiele umyka, warto więc być z nami i tu: