Why Thai – mango i kolendra

Czy ostre jedzenie jest dobre na upały? – Ostre jedzenie jest dobre i na upały, i na chłody – odpowiedzą wielbiciele kuchni tajskiej, która, jak mówi właściciel Why Thai – uzależnia. Dlaczego? Przekonajcie się sami…

mule 4

 

Why Thai to restauracja z tytułem Knajpy Roku 2013 – więc już znana i doceniona. Zajmująca miejsce po dawnej restauracji Frascati stanowi więc dumną kontynuację tradycji kulinarnej na Wiejskiej: naprzeciwko mieści się choćby kultowa kawiarnia „Czytelnika”, w której obiady codziennie je zacne grono literatów. Specyfiką Wiejskiej są chyba „stali klienci” – podobnie jest więc i Why Thai: ci, którzy przyjdą raz, wracają, mają swoje ulubione dania, miejsca pod lustrem lub oknami w elegancko, lecz niezobowiązująco urządzonej restauracji. Wielu ze stałych gości to obcokrajowcy którzy stęsknili się w Warszawie za różnorodnością smaków, świeżą tajską bazylią, zapachem kolendry, ostrością chili czy kojącym smakiem mango (wszystkie zioła przychodzą na Wiejską w wielkich pękach, więc się ich tu nie oszczędza!). Wszystko to odnajdują w Why Thai, gdzie za szklaną szybą gotują kucharze ze Wschodu.

duza sala 1

Mimo to, część smaków, które znajdziemy w karcie to nie tyle oryginalne klasyki – na które oczywiście do Why Thai koniecznie należy przyjść – jak pad thai czy wyborne świeże spring rollsy (z marchewką i białą rzodkwią: polecamy wersję z krewetką, do maczania w zawiesistym sosie!)  lecz również wariacje, które wymyślają i kucharze, i właściciel – prawdziwy smakosz. Jedną z takich wariacji są choćby krewetki w sosie pomarańczowym – urocze połączenie świeżego mięsa skorupiaków oraz słodkiego, cytrusowo-karmelowego sosu. Podobna jest pierś z kaczki z kawałeczkami ananasa w czerwonej paście curry: zestawienie wręcz deserowe. Przebojem, na który się wraca, bo faktycznie uzależnia jest tu wołowina w ostrym sosie – nie tak jednak ostrym, jak byście się obawiali, za to mocno pieprzowym… Zwróćcie z resztą uwagę na to, co znajduje się przy każdym daniu w menu: znaczki naprowadzą was na to, co jest naprawdę ostre, co nie (jeśli jest za mało, dajcie znać obsłudze, lub sami obsłużcie się przyprawami – w tym chili – stojącym na każdym stole), co nadaje się dla wegetarianina. W żadnym z dań nie znajdziecie tu glutaminianu sodu – to on z resztą był jednym z powodów, dla których powstała ta restauracja. Właściciel, zakochany w kuchni tajskiej – nie mógł znaleźć w Warszawie żadnego miejsca, które serwowało by dania bez tego „ulepszacza smaku” na który ma alergię, postanowił więc stworzyć restaurację, w której sam będzie mógł zjeść. Dzięki takiemu przejawowi dbania o siebie Warszawiacy mogą się raczyć choćby genialnymi kalmarami: pięknymi, wymyślnie ponacinanymi spiralkami w lekkim sosie podawanymi z salsą mango, czy najlepszymi w mieście zupami tajskimi: Tom Yum, z owocami morza, Won Ton czy przepyszną kokosową… Koniecznie wybierzcie się tam na nową pozycję w menu: marynowaną (dwa dni!) wołowinę, która na stół wjeżdża różowa i cienkimi płatami melona: genialne! I nie zapomnijcie o deserach: smażone lody to niezwykła atrakcja, ale wielbicielom sorbetów polecam ten bazyliowy i mango – idealne zwieńczenie posiłku.

Pad thaisajgonkisatay z kurczakakoktajlezółte curry z krewetkąkalmarykurczak z nerkowcem

  • Twitter
  • Delicious
  • Wykop
  • Facebook
  • LinkedIn
  • NK
  • Tumblr
  • Digg
  • Blogger
  • Google Plus
Tags: , , , ,