Warsaw Fashion Street 2013
Zapraszanie na pokazy mody ciągle tych samych kilkuset osób ma z pewnością swoje uzasadnienia, po ostatnim weekendzie wiem jednak, że warto zabierać modę na ulice. Dorota Wróblewska robi to z powodzeniem od 9 lat. Warsaw Fashion Street na Krakowskim Przedmieściu to szalone przedsięwzięcie. Kilkadziesiąt pokazów w ciągu kilkunastu godzin przygotowuje dwieście osób przez 8 miesięcy, by ludzie, którzy z modą nie mają na co dzień nic wspólnego, mogli zobaczyć modelki chodzące po wybiegu. Można dyskutować nad wyborem projektantów, selekcją celebrytów – ale to tematy drugorzędne. Najistotniejsze jest otwieranie głów Polaków. Każda inicjatywa, która wyrwie ich na chwilę z szarości jest cenna. Wręczając nagrodę dla najlepszej marki „street’owej” powiedziałem, że od lat uczestniczymy w walkach ulicznych. Trwa wojna o kolor, abstrakcję, oryginalność, indywidualność i zaczynamy wygrywać! Polska ulica wyraźnie się zmienia, jest coraz bardziej kolorowo, wesoło, interesująco. Przypominam, że era prehipsterska (czasy przed wynalezieniem Placu Zbawiciela) była bardzo nudna. Teraz mamy kilkaset polskich marek modowych, a młodzi mężczyźni nie chodzą już z mamami do Diversa, tylko próbują ubierać sie sami. Cieszmy się z każdej różowej polówki na dresiarzu, z każdej odważnej dziewczyny w sukni okraszonej złotem… Dzięki tym małym przesunięciom rzeczywistość w okół nas staje się piękniejsza!
Ewolucja nie dzieje się sama. Potrzebne są akceleratory. Na Warsaw Fashion Street tysiące ludzi uczestniczy w święcie ładnego wyglądania. Oglądają odważnych, oryginalnych ludzi z przyjemnością i otwierają się. Warto pójść na tę imprezę za rok, by zobaczyć eleganckie starsze panie fotografujące się z nastoletnimi blogerami czy Dorotę Wróblewską całującą się w tańcu ze swoim mężem. Pocałunki będą modne w tym sezonie.
Bartek Żurowski