Kalaya – smak Antypodów

Od kiedy Noma przenosi się do Japonii, oczy całego świata skierowane są na Antypody. Ta stosunkowo młoda kultura kulinarna ma parę niezaprzeczalnych atutów: podstawowym są niesłychanej jakości składniki, wśród których nie brakuje tych najbardziej egzotycznych…

Czyli np. mięsa kangura czy strusia, które w Kalayi podaje się – między innymi – w postaci soczystych steków. Macie opory przed jedzeniem takiego mięsa? Nie miejcie! Kangur podobny jest szlachetnej wołowinie: czerwony i pełny w smaku. Struś emu w postaci steków absolutnie podbił nasze serca: mięso przypomina w smaku najtłustsze kawałki wołu, przy czym jest chude i strukturą przypomina nawet tuńczyka.

Wielką zasługę w wyciągnięciu najlepszych aspektów owych steków ma na pewno sposób przygotowywania: w Kalayi stoi – jedyny w Polsce! – piec Josper: idealna kombinacja piekarnika i opalanego drewnem grilla. Osiąga niezwykle wysokie temperatury (do 500 stopni!) i nadaje potrawom niesłychanie intensywny posmak grillowania.

11224777_1663709527177569_2207650746548041073_n

12140667_1660555870826268_3592433496192584512_n

Wszystkie główne dania w australijskiej restauracji – od nowozelandzkiej jagnięciny przez świetnej jakości wołowinę po kangura i emu właśnie – przechodzą przez szybkie traktowanie w Josperze. Od tak przyrządzonych potraw można się wręcz uzależnić. Wie o tym szef Paweł Kałuski – min. zwycięzca konkursu kulinarnego L’Art De Cusine Martell, były szef kuchni Holliday Inn w Józefowie czy AleGlorii, który doświadczenie zdobywał w najlepszych restauracjach w Stanach Zjednoczonych.

To, co potrafi Josper, szef prezentuje najlepiej na daniu najprostszym: pieczonym w piecu ziemniaku. Spieczona skórka zewnętrzna łatwo odchodzi, pokazując wnętrze kartofla wypełnione sypko-kremową, lekko dymną w posmaku masą. Majstersztyk – i jednocześnie jeden z najbardziej polecanych przez obsługę dodatków do steków.

Oprócz ziemniaka absolutnie zachwyciło nas w tej kategorii purée z gotowanej na mleku pietruszki z wanilią, koniecznie trzeba spróbować też pieczonych z octem balsamicznym buraków. Właściciel – Australijczyk Greg Bateup, który dla Kalayi porzucił korporacyjną karierę – zachwala też tatara z kangura i carpaccio z ośmiornicy: to na przystawkę.

12006102_1656362507912271_827984004025224931_n

12039709_1663212757227246_4684859676025204303_n

Nas jednak bardziej interesują desery, zwłaszcza że znajduje się wśród nich kultowa Pawłowa, czyli flagowy australijski delikates: torcik bezowy z chrupkim zewnętrzem i ciągnącym środkiem, nadziany bitą śmietaną ze świeżymi owocami, wśród których muszą się znaleźć truskawki. Ciastko w Kalayi jest mistrzowskie. Nie za słodka, lekka beza, wytrawny krem, truskawki i kiwi odświeżone miętą i truskawkowy sos. Deser, który przenosi w kraj wiecznego lata.

Podobnie zresztą jest z sufletem czekoladowym, do którego przepyszne lody bananowe są robione na miejscu, i z ananasem, który nas podniósł po obfitej uczcie. Grillowane plastry słynącego z enzymów trawiennych egzotycznego owocu są podane z sosem z limonki, z chili i… prażoną cebulką! I są genialnym deserem, który mógłby stanowić równie dobrze rozgrzewającym interludium dla całego posiłku.

Do Kalayi można też wpaść po prostu na wino: z resztą zachęca do tego nie tylko super przytulne wnętrze projektowane przez właściciela ze studio Lange i Lange – w pół drogi pomiędzy eleganckim klubem dla gentelmanów a surferską miejscówką na plaży – ale i winne portfolio. W menu oczywiście trunki z Australii i Nowej Zelandii, ale też mnóstwo ciekawych drinków serwowanych w schowanym na dolnym poziomie barze. Jeśli poczujecie, że potrzeba wam dawki odświeżającego lata w eleganckim wydaniu, koniecznie tu przyjdźcie.

Zdjęcia z: www.facebook.com/kalayawarsaw/?fref=ts

— — —

Kochani, jesteśmy obecni również na Instagramie. Warto nas śledzić, aby nie przegapić żadnej nowości na naszej stronie czy informacji o organizowanych przez nas wydarzeniach. Na Facebooku niestety niekiedy wiele umyka, warto więc być z nami i tu:

https://instagram.com/perlage_water/