Gdyński Trafik – Jedzenie i Przyjaciele
Gdynia to miasto specyficzne: nie ma tam miejsca na sieciówki z lurowatą kawą na wynos i tekturowymi kanapkami. Jest za to miejsce na slow: takie, w których może spotkać się osiedlowa grupa znajomych, pasjonaci jednego tematu, przyjaciele lub rodzina. Idealnie jest wtedy usiąść nad kawą lub winem i coś zjeść…
Jednym z najlepszych miejsc na takie posiedzenia jest gdyński Trafik, który oprócz miejskiej, uroczo spolszczonej nazwy ma i swoje hasło przewodnie: „Jedzenie i Przyjaciele”. Świetnie oddaje ono atmosferę tego bezpretensjonalnego miejsca, w którym od wczesnych godzin porannych zbierają się gdynianie.
Kawa jest tu wyśmienita, a widok – zwłaszcza z wysokiego, ocienionego parasolami (a wieczorem oświetlonego ślicznymi sznurami żarówek) common table przed restauracją – wychodzi na jeden z najważniejszych placów Gdyni: skwer Kościuszki. Nie on jednak przyciąga najskuteczniej do Trafika, lecz menu śniadaniowe – genialne jajka, przyrządzane na parę sposobów, świeżo wypiekane pieczywo, domowe koktajle i zielone soki.
Wielbiciele zdrowego jedzenia koniecznie muszą się załapać tu na owsiankę przyrządzaną na życzenie z roślinnym mlekiem oraz chię z owocami – podawaną w wielkim słoiku, lekką i odświeżającą na mleku migdałowym i z prażonymi migdałami na wierzchu. Z kolei miłośnicy glutenu powinni tu wstąpić na genialne tosty francuskie z własnej chałki na słonym karmelu z wytrawnym dżemem rabarbarowym…
Wszystko to podane tak, że nie powstydziłaby się takiego dania niezła restauracja z Nowego Jorku. Talerze – ich estetyka, pomysłowość, kompozycja – to w ogóle mocna strona tego miejsca. Wystarczy spojrzeć na propozycje lunchowe: zwykła wątróbka podana jest tu na czarnym talerzu, na emulsji z cebuli, wokoło pięknie ułożone jabłka i delikatne listki krwawniku. Codzienne tagliatelle z cukinią to też ciekawa konstrukcja: na odpowiednio rozłożonym sosie piętrzą się warzywa, makaron i serowy chips oraz liście nasturcji.
Tak misternie ułożone i zadbane przez szefa kuchni dania chce się jeść…! Wydaje się, że o menu dbają tu wszyscy począwszy od właścicieli – dwójki przyjaciół – szefa kuchni Michała Maja, po świetnie zorganizowaną managerkę i niezwykle pomocną i profesjonalną ekipę kelnerską, która z zadowoleniem opowiada o poszczególnych pozycjach karty (wypisanych kredą na czarnej ścianie) i chętnie obserwuje zadowolone twarze nowych gości po tym, jak na stolik przed nimi trafia nowe danie. Zwłaszcza, jeśli jest ono pięknie ułożone lub jeśli jest to wybitny kawał wołowiny (podaje się tu tak zwane cięcie dnia – czyli to, co najlepszego można było kupić) podany na surowej desce, z sosem berneńskim.
Trafik to też słodycze – które je się i wybiera oczami! – w dostępnej dla klientów, oszklonej gablotce widać obłożone sezonowymi owocami desery lub megaczekoladowe ciasta. Hitem jest tarta z białą czekoladą, granatem i malinowym sosem…
Trafik zarządza ruchem nie tylko do południa: wieczorami zamienia się z idealnego miejsca na omówienie interesu w świetną knajpkę do leniwego posiedzenia. W ruch idą wtedy wina widoczne w minisklepiku – wyeksponowane na przemysłowych regałach na ceglanej ścianie – oraz zawartość drugiej witrynki ze smakołykami, tym razem słonymi… To naprawdę idealne miejsce na jedzenie i na przyjaciół w Gdyni.